Czytania z dnia
2024-11-21 - Czwartek. Wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny
Stary lekcjonarz
2024-11-22 - Piątek. Wspomnienie św. Cecylii, dziewicy i męczennicy
Stary lekcjonarz
2024-11-23 - Sobota. Dzień Powszedni albo wspomnienie Najświętszej Maryi Panny w sobotę albo wspomnienie św. Klemensa I, papieża i męczennika albo wspomnienie św. Kolumbana, opata
Stary lekcjonarz
2024-11-24 - Trzydziesta czwarta Niedziela zwykła. Uroczystość Jezusa Chrystusa Króla Wszechświata
Stary lekcjonarz
Nowy lekcjonarz
Partnerzy
Polecane linki
Rozważania nt. Litanii Loretańskiej - dzień 28
https://www.biblijni.pl/media/31,rozwazania_nt_litanii_loretanskiej_dzien_28.html
Ze zdrowaśką na podjazdach wzorem pustelników.
Za nami już cztery tygodnie wędrówki po loretańskich wersetach. Dla mnie to jakieś 70 godzin wydartych z codziennych obowiązków. Powoli tego czasu zaczyna brakować ale to niewielka cena za to, czego doświadczam i czego się dowiaduję.
Królowo Wniebowzięta. Dogmat o Wniebowzięciu jest stosunkowo młody. Został ogłoszony przez Piusa XII w 1950 r.. Mówi o tym, że po zakończeniu ziemskiego życia, z duszą i ciałem Matka Boża została wzięta do chwały niebieskiej. Tradycja Wniebowzięcia sięga początków Kościoła a ostatnie dni Maryi na ziemi opisane są w wielu pismach apokryficznych. Jakkolwiek piękne są jednak, zacytuję to u ks. Podlejskiego literaturą wyssaną z pobożnego palca i tak je należy traktować. Natomiast obraz z Apokalipsy, niewiasta obleczona w słońce, interpretowany jest jako obraz Wniebowzięcia Maryi. Chciałbym zwrócić uwagę na dwie sprawy, które czasem są pomijane lub mylone. Pierwsza to nazewnictwo. Mamy Wniebowstąpienie Jezusa i Wniebowzięcie Maryi. To ważna różnica. Jezus Chrystus - Bóg do nieba wstąpił a Maryja będąc człowiekiem nie ma tej mocy. Została więc do nieba wzięta. Druga sprawa to moment Wniebowzięcia, który bywa niedopowiedziany. Odbyło się ono po śmierci Maryi i jest logicznym następstwem Niepokalanego Poczęcia. Maryja została wzięta do nieba, by jej ciało nie uległo rozkładowi, który jest przykrym następstwem grzechu pierworodnego. Do zaakceptowania tego stanu rzeczy z pewnością potrzeba wiary bo ludzki rozum tego nie ogarnie. Myślę jednak, że warto porzucić naukową logikę, by z zachwytem wpatrywać się w Królową Wniebowziętą.
Królowo Różańca Świętego. Historia powstania różańca jest zagadkowa. Jest wiele teorii dotyczących genezy tej modlitwy. W pierwszych wiekach chrześcijaństwa pustelnicy odmawiali każdego dnia kilkaset a nawet kilka tysięcy krótkich modlitw. Tu wszyscy są zgodni. Aby się nie pogubić układali kopczyki z kamieni. Później od wędrownych kupców przejęli praktykę stosowania sznurów z węzłami lub kamykami do liczenia. Kupcy – pieniędzy, mnisi - modlitw. I już mamy prekursora urządzenia zwanego różańcem. W IX a może w XIII wieku najczęściej powtarzanymi modlitwami była Modlitwa Pańska i Pozdrowienie Anielskie. Utrwalił się zwyczaj odmawiania Zdrowaś Maryjo 150 razy na wzór 150 psalmów. Obecną formę różańca z podziałem na tajemnice zatwierdził Pius V w XVI wieku. Było to efektem między innymi starań dominikanów, którzy za sprawą św. Dominika, swojego założyciela i wielkiego propagatora różańca, zajęli się rozpowszechnianiem tej modlitwy. Powstało nawet specjalne rozporządzenie dotyczące tej działalności. Sama modlitwa różańcem nie jest prosta. Przez wielu jest krytykowana, bo nudna, mechaniczna, przestarzała. A o co w niej tak właściwie chodzi? Dla każdego pewnie o coś innego. Przypadło mi do gustu stwierdzenie, że w różańcu każdy może na swój sposób nawiązać kontakt z Matką Bożą i wraz z nią śledzić i rozważać życie Jezusa i własne. Razem z nią rozważać. Zatem to nie kolejne powtórzenia zdrowasiek są celem, one są jedynie środkiem do celu jakim jest rozważanie. A nieodłączne rozproszenia podczas tej modlitwy mogą być właśnie jej efektem. Oczywiście jeśli dotyczą w jakiś sposób tajemnic ewangelicznych lub kondycji naszego życia a nie kolejnego odcinka serialu czy czekającej sterty prania do prasowania. Dla mnie nie jest to łatwa modlitwa ale zupełnie nieświadomie praktykuje ją w praprapraprapierwotnej formie. Do tej pory o tym nie wiedziałem. Rzecz dzieje się oczywiście na rowerze. Wspomnę kolejny raz moje pierwsze Camino. Ponad czterdziestostopniowy upał i niekończące się podjazdy. Oczywiście można próbować z nimi walczyć, ale ta taktyka nie przynosi efektu. Bardzo szybko przekonałem się, że lepszym rozwiązaniem jest modlitwa. Jakaś długa, bo podjazdy kilkukilometrowe raz za razem doprowadzały nas na skraj wytrzymałości. Różaniec był naturalnym wyborem, bo słowa nie trudne a intencji nie brakuje. Na samym wstępie moje ambitne plany legły jednak w gruzach, bo okazało się, że kurczowo trzymając kierownicę, stojąc na pedałach gdy pot zalewa oczy i kapie z nad otwartych ust, nijak nie można doliczyć do 10. Porzuciłem więc dziesiątki a zdrowaśki poszły w tysiące. A to wszystko z prędkością niezbyt wprawnego piechura. Ale szybkość nie była już tak ważna. Im dłuższy podjazd i trudniejsza jazda, tym więcej zdrowasiek :). W ten sposób odkryłem swoją izdebkę do modlitwy. Taką inną niż wszystkie. W obciągarach, kasku i na siodełku. Chętnie tam wracam. Polecam, poszukajcie własnej izdebki i niech was nie ogranicza architektura. Dobrego dnia, wieczoru i poranka a jutro będziemy wprowadzać pokój do naszych rodzin. Do usłyszenia!
Pozostałe odcinki można wysłuchać pod adresem: www.biblijni.pl/media/